Dobry film, dobrze się ogląda i w ogóle wszystko na miejscu... poza... no właśnie... jednym szczegółem. Zastanawiam się tylko, czy może ja coś przeoczyłem, czy to jakiś dość spory błąd w fabule.
O ile dobrze zrozumiałem film, ekipa, która "wychowywała" Morgan nie miała pojęcia o jej finalnym przeznaczeniu. Jeśli tak i jeśli kierowali się oni wyższymi emocjami, które miał reprezentować obiekt badań, to dlaczego zamknęli ją, z powodu przerwania cierpienia sarny? Od tego chyba wszystko się zaczęło?
Może mi to ktoś wyjaśnić? Bo nie specjalnie rozumiem. Chyba, że źle odczytałem jej intencje... i nie był to "akt łaski", a zew krwi ;)